Byłam w Szwecji parę lat temu jako stosunkowy biedak. Napisałam wtedy post o tym, co przywieźć ze Szwecji, jeśli ma się mało pieniędzy. Tak się złożyło, że tym razem znów jestem na dłużej w Szwecji i znów przyszło mi oglądać zabytki i odwiedzać sklepy z pamiątkami. Tym razem jako oprowadzający. A że moi goście mieli do wydania nieco więcej, niż złamany grosz, więc miałam okazję sprawdzić, co jeszcze można przywieźć ze Szwecji, jeśli akurat dysponuje się nieco większym budżetem.
Sklepy z pamiątkami można znaleźć bez problemu. Jakość tego, co można w nich kupić, znacznie się jednak między sobą różni. Dlatego jeśli akurat traficie przy deptaku na sklep z obleśnymi trollami w hełmach Wikingów, to zachowajcie zimną krew i poszukajcie dalej.

Na starówce w Sztokholmie, i innych miastach pewnie też, można trafić również na bardziej gustowne sklepy z rzeczami w stylu Wikingów. Można np. kupić komuś mydło z runami albo puchar Wikinga albo wódkę, która nazywa się Spirit of Valhalla. To ostatnie akurat widziałam w Systembolaget (czyli państwowej sieci sklepów monopolowych, jedynych, w których można kupić w Szwecji alkohol).

Szwecja to też wspaniałe miejsce, jeśli chodzi o zakup rzeczy, które spodobają się osobom o orientacji ekologicznej. Np. w Skansenie w Sztokholmie można było kupić różne szwedzkie miody, dżemy, drewniane łyżki i widelce czy łosie z drewna. No i oczywiście koniki z drewna. Te koniki nazywają się koniki z Dalarna i najczęściej są czerwone, ale nie popełnicie grzechu, jeśli kupicie komuś granatowego, białego lub czarnego. Czy to jest dobry prezent? Dostał go w swoim czasie Bill Clinton i Elvis Presley, więc myślę, że coś w sobie ma.
Czy takie koniki są tanie? Nie. Malutki kosztuje 200 koron. Ale to też bardzo zależy od miejsca, bo trafiają się tanie konie. Ale na starówce raczej bym się ich nie spodziewała. W dzisiejszych czasach można kupić też wersję mniej ekskluzywną, czyli malutkiego konika bez wzorków albo magnes lub brelok do kluczy za 10 – 40 koron.
Jeśli dla kogoś te wszystkie wzorki to za daleko posunięta ludowszczyzna, to może poszukać też w sklepie wnętrzarskim lub jednym z tych bardziej eleganckich butików na starówce konia bez wzorków. Takiego jak ten, którego dostała kiedyś moja mama:
Jeśli już mowa o tych eleganckich sklepach, które można znaleźć w centrum Sztokholmu i na starówce, to naprawdę warto w nich coś ładnego kupić. To często bardzo małe, autorskie butiki, niektóre mają ponad sto lat i sprzedają bardzo dziwne ( i drogie), ale naprawdę niesamowite rzeczy. Poniżej przedstawiam zdjęcie wystawy, która dość dobrze pokazuje, czego można się po nich spodziewać:

Chyba jedyne, czego naprawdę się absolutnie nie opłaca kupować, to kosmetyki. Tani tusz do rzęs kosztuje z 30 złotych a coś naprawdę ładnego może kosztować 500, i naprawdę nie jest zazwyczaj warte swojej ceny. Kosmetyki w Szwecji są po prostu tak drogie, że to nie ma sensu.
Poza tym jeśli chodzi o pamiątki ze Szwecji, to najłatwiej jest kupić coś dla dzieci. Jeśli w pierwszej chwili nie przychodzi Wam nic do głowy, to już podpowiadam: Muminki, Dzieci z Bullerbyn, Pippi Langdtrumpf, a do tego pluszowe łosie, drewniane koniki, modelinowe trolle i papierowe hełmy wikingów, a także naprawdę dziesiątki innych rzeczy. Na starówce, deptakach i w pobliżu zabytków jest tego masa
. Z moich obserwacji wynika, że chyba najbardziej gustowne są pamiątki z muminkami. Z tego co wiem, w Szwecji nie ma „szarej strefy”, to znaczy są tylko pamiątki z rysunkami Tove Jansson albo ewentualnie z muminkami z kreskówki, które też nie były takie złe. Dzięki temu trzymają poziom i jest wiele uroczych rzeczy, takich jak widoczne na zdjęciu powyżej emaliowane kubki.

Jeśli ktoś zupełnie nie miał czasu kupić pamiątek, to co nieco znajdzie też na lotnisku. Wybór nie będzie może olbrzymi i na pewno nie będzie tanio, ale nawet na Skavście da się kupić szwedzki miód, breloczki i tego typu gadżety.
6 komentarzy Dodaj własny