Czy pamiętacie, co się jadało w latach ’90 na bazarach typu Stadion X-lecia czy targ pod Pałacem Kultury? Ja już zupełnie zapomniałam i łezka mi się w oku kręciła, na widok potraw, które można było spotkać na targu na Słomczynie. Oto niektóre z nich.
Mogę tu zdradzić, że nigdy nie jadłam golonki. Jest to dla mnie bardzo egzotyczna potrawa. Tu – natarta chrzanem, z plastikowego talerzyka. Podobno na Słomczynie jest zmowa cenowa i każda golonka kosztuje 15 zł.
Ten widok mi się tak bardzo kojarzy z plażowiczami z Władysławowa..A to akurat jest super. Jak byłam młodsza to zdarzało mi się zjeść na raz prawie całą chałkę z masłem. Były tu też inne wypieki które zapomniałam sfotografować. Były np. ciastka, bez nazwy ani nic, po prostu ciastka w opakowaniu, całkiem ich było sporo i kosztowały 1 zł, Adek kupił inne ciastka za 3 zł w opakowaniu i podobno okazało się, że są przeterminowane, więc moje ciastka na razie trzymam na czarną godzinę lub wizytę niechcianych gości…Dojlidy jeszcze w ogóle istnieją? Ach, na Słomczynie przypominają się wcale nie tak dawne czasy, gdy wszędzie i o każdej porze dnia było zawsze piwo i nikt nie zawracał sobie głowy piciem wody czy nie daj boże soków.